niedziela, 21 lutego 2016

KINO: PITBULL. NOWE PORZĄDKI





Reżyseria: Patryk Vega

Scenariusz: Patryk Vega
Premiera: 22 stycznia 2016 r.

Obsada: Piotr Stramowski, Bogusław Linda, Maja Ostaszewska, Andrzej Grabowski, Krzysztof Czeczot, Agnieszka Dygant, Tomasz Oświeciński

Produkcja: Polska


Czas trwania: 2 godz. 13 min.

Ocena: 5/10


Pomimo, że żaden z obejrzanych filmów Patryka Vegi tj.: Ciacho, Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć, Służby specjalne (do Last minute bałem się już podejść po tych poprzednikach) nie podobał mi się, nowemu Pitbullowi postanowiłem dać szansę. Nieźle zrobiony zwiastun, dość sporo pozytywnych recenzji i wysoka ocena w Internecie (np. na Filmwebie) skusiła. Ostaszewska, Linda i Grabowski również zrobili swoje. Zresztą jeśli chodzi o aktorów to u Vegi w większości produkcji pojawiają się co najmniej solidne nazwiska. Gajos, Olbrychski, Stroiński, Kulesza, Frycz, Kot, Adamczyk, Dorociński.. Nigdy jednak, moim zdaniem, nie przekładało się to na jakość filmów. Fakt jest faktem, że większość z wyżej wymienionych aktorów nigdy nie schodzi poniżej jakiegoś poziomu, jednak dużo zależy także od scenariusza, sposobu opowiadania i wreszcie od tego czy wizja autorska reżysera, jego światopogląd, nam odpowiadają. Tylko co to za artysta, który łopatologicznie wykłada swoje poglądy, bez pozostawienia marginesu do interpretacji? Piję tutaj do filmu Służby Specjalne. Obrazu nakręconego na poważnie. Z silną tezą, iż niemalże wszystko co się wydarzyło w naszym kraju po 1989 było  dziełem WSI. Vega wybrał kilka znanych zdarzeń z dziejów III RP i przedstawił je jako inspirowane przez służby. Funkcjonariusze mieli się dopuścić też kilku spektakularnych morderstw, upozorowanych na samobójstwa. W wywiadach reżyser nie potwierdza, że istnieją jakieś odniesienia do rzeczywistości (wręcz mówił w wywiadzie o political fitcion!), z drugiej strony mówił też o pierwowzorach postaci filmowych, pracujących w służbach i biorących udział w takich zdarzeniach. Ponadto do niektórych ról wybrał odtwórców łudząco podobnych do znanych postaci życia politycznego w  Polsce. Oczywiście nie neguję, że to co ukazano w filmie jest zupełną nieprawdą. Natomiast przy tak permanentnej ingerencji służb w kluczowe wydarzenia, jak to zostało ukazane w filmie, aż dziwne, że Vega ukończył spokojnie pracę nad swoim dziełem. Raczej wyglądało to na sprytny zabieg marketingowy. Dodatkowo w jednej z wypowiedzi Vega sam stwierdził, że nakręcił taką petardę, że ludziom po projekcji ciężko będzie wstać z fotela. Jakby kręcił nie po to żeby opowiedzieć historię, ale żeby przede wszystkim osiągnąć efekt zniszczonych krzeseł w kinie. Kolejny obraz: Ciacho, pomimo dobrej obsady pretenduje do chyba jednego z gorszych filmów jakie nakręcono w tym kraju. Czasem zastanawiam się czy jest to dzieło przypadku, czy świadome posunięcie (tylko po co?). Kicz i nieśmieszne zupełnie sceny w komedii, plus poziom dowcipu na wysokości podłogi. Hans Kloss w wersji Vegi jest raczej parodią i to nieudolną. I też nie wiadomo do końca czy taki był zamiar reżysera. Jednym z autorów scenariusza był Władysław Pasikowski, więc raczej można się było spodziewać solidnej sensacji, a wyszło coś na kształt rumuńskiego westernu z ewidentnie niezamierzoną dużą ilością dość zabawnych scen.
 
Majami - Piotr Stramowski
Przejdźmy jednak do nowego Pitbulla. Nie jest raczej, poza tytułem i kilkoma bohaterami, nawiązaniem do udanego serialu z lat 2005-2008 (był też film kinowy). Obraz jest historią policjanta, pseudo Majami (Stramowski) rozpracowującego gang mokotowski pod przywództwem bandyty o ksywie Babcia (Linda). Fabuła jest rozbudowana o kilka wątków: motyw zemsty w środowisku kiboli, związek Majami z byłą żoną gangstera, konfrontacja z mafią czeczeńską. Plusem filmu są na pewno dialogi, naturalne i żywe. Kolejny pozytywny element to role Ostaszewskiej, Lindy, Dygant i Czeczota. Andrzej Grabowski świetny jak zawsze. Reszta mi już nie pasuje. Najpierw jednak omówmy to co wyszło dobrze, żeby nie powiedzieć świetnie. Jako pierwszą wymieniłem Maję Ostaszewską. Aktorka zbudowała swoją postać (była żona gangstera) bardzo wiarygodnie. Nie widzimy Ostaszewskiej tylko wulgarną i prymitywną kobietę, która z każdym słowem jakie z siebie wydaje wywołuje salwy śmiechu na sali kinowej. Pani Maja zagrała naprawdę świetnie. Zresztą widać, że próbowała też jakoś bronić tej postaci, gdzieś pod tą toporną powierzchownością przebija się chęć zmiany na lepsze (w końcu wiąże się teraz z policjantem) i odrobina wrażliwości. Gdyby to była komedia sensacyjna skrojenie tej roli w ten sposób pasowałoby idealnie. Tu na dłuższą metę robi się zgrzyt pomimo, że za każdym razem kiedy się pojawia na ekranie zachwyca i bawi. Chyba, iż taki był zamysł twórcy, aby po krwawych scenach masakrowania, tortur i obcinania palców, dać widzowi odetchnąć i rozluźnić atmosferę. Kolejną udaną rolą żeńską jest według mnie postać prostytutki stworzona przez Agnieszkę Dygant. Trochę może jednowymiarowa lecz tak odmienna od postaci, z którymi kojarzymy tę aktorkę. Są także rewelacyjne dwie role męskie. Boss z Mokotowa czyli Bogusław Linda i jego cyngiel, psychopata Zupa (Krzysztof Czeczot). Linda wrócił do dobrej formy. Gangster w jego wykonaniu to niezwykle bezwzględna postać, która stara się przejąć władzę na dzielnicy i sięga po wszelkie środki umożliwiające osiągniecie celu. Pomaga mu w tym nad wyraz okrutny i odrażający typ grany przez Czeczota. I w zasadzie jeśli chodzi o plusy to chyba wszystko. Co przeszkadza? Moim zdaniem nadmierne wyeksponowanie postaci napakowanego przygłupa, gangstera o pseudonimie Strach, granego przez Tomasza Oświecińskiego. Rola sama w sobie jest ok. Pan Tomasz wykazał się, bez ironii, sporym talentem aktorskim. Jednak przypominanie widzowi co parę minut jak Strach jest bezdennie głupi, nie pasuje w ogóle do reszty filmu. Są to, może i nawet śmieszne, skecze bez związku z akcją (scena z butami, rozmowy na siłowni) powciskane na siłę. Wystarczyło do zarysowania postaci dać jeden czy dwa przykłady. Zupełnie niewiarygodne jest gdy człowiek, który nie umie kupić butów w sklepie i zadaje pytanie czy Zbyszek i Zbigniew jest tym samym imieniem, ma zlecane poważne zadania. Właśnie postaci Ostaszewskiej i Oświecińskiego są moim zdaniem jak na ten gatunek zbyt przerysowane zwłaszcza, że innymi brutalnymi scenami reżyser sugeruje inny kierunek. Pisałem o dobrze napisanych dialogach. Tylko, że jak dla mnie Vega nie wiedział na co się zdecydować. Kręcić komedię czy mroczny kryminał. Milczenie owiec czy Przekręt. Raziły mnie też sceny, w których torturuje się człowieka, skacze mu się po głowie i dodaje się do tego garść dowcipów wywołując śmiech wśród widowni (śmiałem się również, przyznaję). Wiem, że np. w Psach jest też podobna scena kiedy torturują Azjatę w worku foliowym na głowie (niech się bambus języków uczy), lecz jak dla mnie za dużo jest tych elementów komediowych i wychodzi z tego za bardzo posłodzona herbata. Jeszcze jedna kwestia. Film jest tak skrojony, że zastanawia czy nie była to znowu celowa robota na przyciągnięcie do kina jak najszerszej widowni. I też mi to w sumie nie przeszkadza. Trzeba się tylko zdecydować: kryminał czy farsa. W każdym razie na pewno nie wyszła też z tego dobra  komedia kryminalna. Podsumowując, plusy to: świetne dialogi, dobre aktorstwo i duży potencjał w wielowątkowej historii. Minusy: brak zdecydowania, w którym kierunku podąża film. I tak jest nieźle. Czemu tylko, jak Vega kręci komedię (Ciacho) to jest to absolutnie nie śmieszne, natomiast jak chce zrobić rasowy kryminał to wtyka tak dużo skeczu, że marnuje świetny pomysł? O gustach się podobno nie dyskutuje. Czuć, że do jakiejś grupy ludzi ten film trafił. Vega ma świetne ucho i pióro. Zaznacza się to wyraźnie w utkanych dialogach. Może następnym razem mnie również się w końcu spodoba. Jest progres.

Zwiastuny:
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz