środa, 5 października 2016

ACID DRINKERS / PEEP SHOW


Tomasz „Titus” Pukacki – śpiew, gitara basowa
Dariusz „Popcorn” Popowicz – gitara
Maciej „Ślimak” Starosta – perkusja
Wojciech „Jankiel” Moryto – gitara


Na trzydziestolecie zespołu, Titus i spółka wydali kolejną płytę.

  • Najpierw trochę historii i osobistych wycieczek.

Acid Drinkers to zasłużony band dla naszej sceny ciężkiego grania. Po odtworzeniu któregokolwiek utworu, z poprzednich płyt, każdy kto ich słyszał, rozpozna bezbłędnie. Nie jest to jednak jednoznaczne ze stwierdzeniem, że zespół 30 lat stoi w miejscu. Wydawnictwa Kwasożłopów są zróżnicowane. Wystarczy posłuchać choćby trzech kolejno wydanych płyt z końca lat 90-tych, nagranych jeszcze z Robertem Friedrichem "Litzą" tj:  Infernal Connection (1994), The State of Mind Report (1996) i High Proof Cosmic Milk (1998). Pomimo wspólnego mianownika (choćby charakterystyczny śpiew Titusa), gołym uchem czuć różnicę pomiędzy tymi albumami. Infernal to płyta petarda, przez wielu uważana za najlepszy album w historii zespołu. Thrash metal w najlepszym wydaniu. Ciężko, szybko, agresywnie ale i melodyjnie. Genialne riffy, solówki. 

Joker z Infernal Connection

Kolejna płyta z 1996 roku niby w większości też zawiera thrashowe patenty, jednak jest dużo lżejsza. Tempa nie są tak często zawrotne jak na poprzedniczce. Panowie pozwolili sobie na więcej luzu i żartu w niektórych kompozycjach. Zresztą to również ich znak rozpoznawczy. Poczynając od okładek, poprzez teksty, klipy i podejście do nagrywania niektórych numerów, widać, że pomimo stuprocentowego profesjonalizmu i opanowania warsztatu na bardzo wysokim poziomie, muzycy podchodzą do nagrywania płyt bez zadęcia. Bawią się tym co robią, a i tak wychodzi im praktycznie zawsze, co najmniej, dobrze. Na kolejnym wspomnianym albumie tj. High Proof... band wykonał jeszcze większy zwrot. Tym razem w stronę lekkiej psychodelii. Nisko strojone gitary, ciężkie riffy i brzmienie przypominające Sepulturę z Roots. Wszystko jednak podane w Acidowym sosie. O ile płyty z 1994 i 1996 roku są uważane pewnie za wzorcowe dla tego zespołu, to ten album ma również swoich przeciwników (nie należę do nich!) co świadczy, że nie odbijają płyt z matrycy i nie grają pod czyjś gust.


 
 High Proof Cosmic Milk - utwór tytułowy

Moje pierwsze zetknięcie z bohaterami niniejszego tekstu miało miejsce przy okazji płyty Streap Tease z 1992 roku. Dźwięki odtwarzałem ze świeżo zakupionej oryginalnej kasety magnetofonowej (w normalnym obrocie były jeszcze wówczas pirackie - tj. przypis dla młodzieży, he, he). Pomimo, że brzmienie tego albumu nie podeszło mi stuprocentowo, to jednak kompozycje jak Poplin Twist, czy tytułowy numer, od pierwszego odsłuchu kupiły mnie od razu. Tak samo jak świetna wersja Seek and destroy (Metallica) z udziałem Edyty Bartosiewicz czy Always look on the bright side of life (Monthy Python). Tu dygresja: Acid nigdy nie gardził coverami, często biorą na warsztat "cudzesy", wychodzi im to świetnie, czasem ich wykonania są lepsze od oryginału. 

 Seek and destroy

Kolejne albumy kupowałem w ciemno. Natomiast pierwsze moje zetknięcie na żywo z tą muzyką miało miejsce w listopadzie 1999 roku (łódzki Tygrys, jako support miejscowa kapela - Moutza). Titus w niemieckim hełmie, potężny dźwięk, rewelacja! Od tej pory jeśli mogę to jestem na każdym ich koncercie w mieście. Ci muzycy gwarantują zawsze świetny energetyczny występ. To jest żywioł.

 Ring of Fire - live




  • O nowej płycie


Oczywiście subiektywnie. Jak dla mnie jest lepsza niż poprzednia - zdecydowanie. Ma coś w sobie ze wspomnianej Infernal, a także z Verses of Steel. Jest znowu ciężko i miejscami szybko. Kopalnia nowych riffów. Wiadomo, że nagle nie odkryli koła. Natomiast fani Acid będą bankowo zadowoleni, a i nowych zwolenników może przybyć. Do produkcji dźwięku nie mam żadnych zastrzeżeń. Kompozycyjnie nie ma w zasadzie słabych numerów. Na albumie nie ma cudzych utworów (co może zapowiada po cichu kolejny Fish Dick?). Teksty w większości z jajem, choć wiadomo, że nie są priorytetowe - to nie poezja śpiewana (kanibale, socjopaci i... Rocco Siffredi, ha!). I teraz zaskoczka. Ostatni utwór na płycie, niczym za gówniarskich czasów, odtworzyłem po pierwszym przesłuchaniu kilka kolejnych razy. Pomimo, że początek przypomina mi trochę numer Acidofilia, to jednak potem rozkręca się trochę inaczej. Jest zupełnie inny od pozostałych. Dużo wolniejsze tempo, przez co jest bardziej mroczny. A zaskoczka? Cały tekst to cytaty z Emila Ciorana. Nie mogę powiedzieć, że lubię Ciorana. Słowo "lubić" i nazwisko rumuńskiego filozofa niespecjalnie pasują do siebie. Przypadek zdarzył, że wertuję akurat ostatnio dwie jego książeczki (Zły demiurg i Sylogizmy goryczy). Zachwycony tym zbiegiem okoliczności wciągnąłem utwór Kwasożłopów nosem. Rewelacyjnie komponuje się nihilizm z tymi nutami (właśnie znowu odpaliłem odtwarzacz). Pozostałe utwory? Dużo ciężkiego, acidowego thrashu. Nie ma zmiłuj. Spodobały mi się zwłaszcza  - Let'em bleed (1), Monkey mosh (2 - łupaninka z fajnym, wyżej granym riffem), Become a bitch (4 - promuje album klipem), 50?! Don't slow down (6 - odpowiedź na ewentualne wątpliwości czy im się jeszcze chce, tak dalej Panowie!), God is (isn't) dead (8 - krótko, rytmicznie i na temat - I have always stayed away from relligion's foul play...). Przed tym zanim usłyszałem ostatnią kompozycję moim faworytem był Diamond Throaths (9). Nie jest najszybszy, ale jest taki... przebojowy (ha, ha!), z melodyjnym refrenem (i też ma coś z Ciorana: Our future's rather shitty). Popcorn i Jankiel grają świetnie razem, jakby to robili od zawsze. Acid nie zjada własnego ogona. Uwielbiam też grę sekcji rytmicznej tego bandu. Ślimak jest genialnym perkusistą, a charyzma Titusa jest ogólnie znana. Kolejna dobra płyta. Dla fanów pozycja obowiązkowa. W książeczce, muzycy często widoczni są w koszulkach Motorhead, zdjęcia pochodzą prawdopodobnie z koncertu  Tribute to Lemmy (Jarocinie z 2016 r.). Don't slow down...
Nie wstawiam nic z nowej płyty. Lepiej kupić i posłuchać tradycyjnie, jak należy. Poza tym, jak się ktoś uprze, to bez problemu sobie znajdzie w sieci. Zespół sam wrzucił całą płytę na yt. 


Inne teksty z działu Muzyka:

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz