Reżyseria: Wojciech Kasperski
Scenariusz: Wojciech Kasperski
Premiera: 19 lutego 2016 r.
Obsada: Marcin Dorociński, Andrzej Chyra, Andrzej Grabowski, Bartosz Bielenia, Kuba Henriksen, Severina Spakovska, Janusz Chabior
Produkcja: Polska
Czas trwania: 1 godz. 38 min.
Ocena: 6+/10
Na granicy to klasyczny thriller z akcją umieszczoną w Bieszczadach. Mateusz (Andrzej Chyra) w towarzystwie dwóch dorastających synów wyrusza zimą w góry. Zatrzymują się w odludnym, niemal odciętym od świata miejscu, w którym kiedyś było ulokowane więzienie. Kilka nieogrodzonych, starych baraków. Dookoła lasy i góry przykryte grubą warstwą śniegu. W wyprawie prawdopodobnie chodzi o odreagowanie po rodzinnej tragedii. Naprawę relacji rodzinnych i wyciszenie na pustelni przerywa pojawienie się przemarzniętego, zarośniętego i zakrwawionego typa (Marcin Dorociński). Po przybyciu nieznajomy traci z wycieńczenia przytomność. Dalej zaczyna się akcja właściwa filmu. To będzie próba dojrzałości dla młodych chłopców z bardzo wysoko ustawioną poprzeczką. Ojciec wyrusza po pomoc. Zostają sami z przykutym do łóżka mężczyzną. Nic w filmie nie jest wyartykułowane wprost. O motywacji bohaterów, ich przeszłości, dowiadujemy się z rozmów. Sami musimy poskładać sobie tło. I dobrze! To nie latynoamerykański serial, w którym pół odcinka jest streszczeniem poprzedniego przy pomocy piętrowych i absurdalnych dialogów. Oszczędność w tej kwestii, to moim zdaniem, plus tego filmu. Można było, co prawda, wyjaśnić parę zagadnień jaśniej (nie wchodzę tradycyjnie w szczegóły), ale nie jest źle. Widać, że nic, tak jak w życiu nie jest czarno-białe. Debiut reżyserski Wojciecha Kasperskiego wypadł bardzo dobrze. Świetnie dobrani aktorzy. Nie ma co się rozpisywać o kapitalnym Dorocińskim, Chyrze czy rewelacyjnym ponownie Grabowskim. Nie zawiedli. Mięsiste, niepapierowe postaci. Zaznacza swoją krótką obecność na ekranie również Janusz Chabior (jak dobrze trzeba zagrać w niemal jednej scenie, żeby cię zapamiętali po wyjściu z kina?). Młodzi aktorzy w rolach synów Mateusza również dają radę (zwłaszcza młodszy wypadł bardzo naturalnie). Zatem mamy niezłe zawiązanie akcji, krwiste postaci, uwidocznione poprzez bardzo dobre aktorstwo. Co jeszcze dobrego? Solidne zdjęcia, których autorem jest Łukasz Żal. To on tak wspaniale przyczynił się do sukcesu Idy. Inne zupełnie gatunkowo kino. Ida, laureat Oscara to poetyckie zdjęcia, niemal każdy kadr był gotowym obrazem do powieszenia na ścianie. Na granicy potrzebowało raczej pokazania surowego klimatu. Z jednej strony zimowe, górskie tło opowieści, dzikie niemal lasy otaczające główne miejsce akcji, z drugiej przytłaczająca klaustrofobia małych pomieszczeń gdzie dochodzi do dramatycznych wydarzeń, nakreślona poprzez odpowiedni dobór światła. O ile ta właśnie gęsta atmosfera wyszła w filmie bardzo dobrze, to już z tymi górskimi plenerami trochę gorzej. Jestem akurat świeżo po amerykańskich filmach z podobnie umiejscowioną akcją. Zjawa i Nienawistna ósemka. Wiem, różnica budżetów. I to, czego w Zjawie może było przesadą, czyli bardzo dużo skręconych kadrów, w których głównym bohaterem jest sam piękny plener, w naszym polskim Na granicy jest zaznaczone dosłownie śladowo. Może te parę minut (film jest dość krótki jak na dzisiejsze standardy) można było dołożyć. W zasadzie kilka razy jest pokazana ta sama polana, przejście przez las i lot ptaka nad drzewami. Może się niepotrzebnie czepiam? Nie jest źle mimo wszystko. Może chodziło o to, żeby nie tracić dynamizmu robiąc artystyczne przerywniki. Drugim małym minusem jest schematyczność filmu. Jest to typowy home invasion thriller, gdzie w intymność bohaterów, ognisko rodzinne (domowe) wdziera się brutalna agresywna siła i nie ma innej opcji jak albo zginąć, albo podjąć wyzwanie. Tylko czy ścisłe trzymanie się ram gatunkowych to jest bardzo poważny zarzut? Trudno po tylu latach kinematografii nakręcić coś odkrywczego. Reżyser umiał nadać charakterystyczne cechy thrillera swojemu obrazowi. Są emocje podczas oglądania. Stopniowo jesteśmy osaczani. Jest suspens. Jakieś trzy czwarte filmu bardzo dobre fabularnie. Trochę może w pewnym momencie akcja za bardzo przyspiesza. Tak jak napisałem wcześniej, może trzeba było trochę tę opowieść wydłużyć. Bardzo dobrze wybrany tytuł filmu, który można odczytać zarówno wprost jak i metaforycznie. Parę granic bohaterowie tej opowieści musieli przekroczyć. Wojciech Kasperski debiutuje udanie fabułą. Naprawdę niezły film.
Bardzo dobry zwiastun:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz