Książki oceniam w skali od 1 do 10.
Marek Piekarczyk. Zwierzenia kontestatora. Rozmawia
Leszek Gnoiński
Ocena: 6
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Stron: 496
Data wydania: 19 listopada 2014 r.
Cena okładkowa: 44,90 zł
To pierwsza moja przeczytana książka w ubiegłym roku. Wydana
była pod koniec 2014 r. więc można powiedzieć, że czytałem nowość. Na ogół
książka po zakupie i pierwszym obejrzeniu musi swoje odleżeć i poczekać na
swoją kolej (a kolejka długa…). Chyba, że… jest to pozycja, która jeszcze z
półki w księgarni woła „Kup mnie i natychmiast przeczytaj!”. Tak było z
Piekarczykiem. W trakcie czytania przeżyłem jednak spore rozczarowanie. Nie
oznacza to, że książka jest słaba. To w sumie moja wina, a nie Marka
Piekarczyka czy samego wywiadu. Postrzegałem wokalistę TSA jako zupełnie kogoś
innego. Wynikało to zwyczajnie z mojej niewiedzy. Nie jestem fanem TSA. Lubię
część ich twórczości, niektóre kawałki nawet bardzo (51, Trzy zapałki –
standard). Widziałem ich na żywo dwukrotnie w ciągu ostatnich kilkunastu lat
(raz po wydaniu płyty „Proceder"). Żywioł. Koncerty świetne. Nie znałem
jednak praktycznie żadnych wypowiedzi, zwłaszcza światopoglądowych Piekarczyka.
Odbierałem go jak przeciętnego członka zespołu heavy. Skóra, długie włosy,
schemat. Jego opowieści w opisywanym wywiadzie są takie jak w recenzjach i
zapowiedziach. Szczere, bezkompromisowe. Nie można zarzucić książce, że jest
nieciekawa. Szanuję również poglądy Piekarczyka. Choć najczęściej, jak się
okazało, nie zgadzam się z nimi. Nad książką wisi klimat czasów, o których dość
barwnie opowiada główny bohater. Jest dużo z historii zespołu TSA i sporo
opowieści męsko-damskich. Generalnie: warto przeczytać, chociażby jako
świadectwo tamtych czasów. Czasem może drażni przekonanie o własnej wielkości
Piekarczyka. Choć może to moje błędne odczucie. Być może jest on po
prostu bardzo pewien własnej wartości, co zapewne pomaga przetrwać w tym
biznesie i osiągnąć sukces (to słowo w sumie nie pasuje do Piekarczyka –
kojarzy się zbyt mainstreamowo, TSA to mainstream?). Podsumowując: książka
niezła, dla fanów zespołu i dokonań solowych wokalisty pozycja obowiązkowa.
Poglądy (religia…) nie moja bajka. Natomiast wartość historyczna wysoka. Poza
tym w sumie czyta się szybko i jest ciekawie. Przecież nie z każdym musimy się
zgadzać. Jeszcze raz się okazało – nie oceniaj po wyglądzie. Spodziewałem się
rogatego diabła, a zastałem hipisa w PRL-u.
------------------------------
Wydawnictwo: ISKRY
Stron: 340
Data wydania: 19 października 2013 r.
Cena okładkowa: 44 zł
Ocena: 8
Jeśli ktokolwiek interesuje się literaturą to wcale nie ma
potrzeby stawiać pytania czy biografia Juliana Tuwima jest konieczna i czy potencjalnie
będzie ciekawa. Wszystko tylko zależy od autora takiej biografii. Mariusz
Urbanek jest etatowym autorem takich książek o znanych Polakach. Niekoniecznie
są to tylko poeci i pisarze. Opisał na przykład życie barwnej postaci lat
międzywojnia - Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego (ta postać oczywiście pojawia
się również w życiu Tuwima). Jedną z ostatnich swoich książek poświęcił z kolei
genialnym lwowskim matematykom (to był zdaje się bestseller w zeszłym roku). Z
Urbankiem miałem do czynienia raz. Przy okazji biografii Leopolda Tyrmanda.
Książka jakoś z tego co pamiętam nie zachwyciła mnie. Natomiast przy okazji
Tuwima mogę użyć spokojnie słowa: rewelacja. Nie będę tu teraz streszczał życia
wielkiego poety. To naprawdę warto przeczytać. Postać jest bardzo skomplikowana
i życie utkane jest ciekawymi wydarzeniami. Dramatyczne losy po powrocie do
Polski gdy ucichła wojenna zawierucha są niesamowitą puentą całego życia.
Bardzo dobrze napisana książka, którą czyta się jak dobrą, rasową powieść. Dużo
ciekawostek. Równoległy przegląd twórczości, który autentycznie zachęca do
sięgnięcia po wiersze genialnego autora (Polski słownik pijacki!). Polecam.
---------------------------
Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski - Kret w Watykanie
Ocena: 7,5
Wydawnictwo: AGORA S.A.
Stron: 336
Data wydania: październik 2013 r.
Cena okładkowa: 39,99
Tzw. wywiad-rzeka z prawdziwym polskim „nielegałem”: Tomaszem
Turowskim. Pół życia w fikcji jako autentyczny jezuicki kleryk w Watykanie,
pracujący tak naprawdę jako oficer wywiadu PRL. Niesamowity życiorys. Nie
oceniam światopoglądu, wyborów etycznych. Historia sama w sobie tak wciągająca
i niewiarygodna, że spokojnie można nakręcić kasowy film fabularny. Nie podlega
dyskusji, że do takiej pracy potrzeba człowieka o silnej psychice, zarysowanej
osobowości i niesamowicie inteligentnego (inna sprawa w jaki sposób te cechy
wykorzystywał Turowski). Taki obraz wyłania się z całego wywiadu. Nie był
klerykiem zwerbowanym przez służby specjalne. Werbunek odbył się gdy Turowski
był bardzo młody. Został przeszkolony i przygotowany do pracy jako „nielegał”.
Jego zadaniem było wstąpić do zakonu… Całe życie podporządkował pracy.
Poświecił temu 16 lat. Przy czym „nielegał” jest w przypadku dekonspiracji w
najgorszej sytuacji z możliwych. Żaden wywiad się do niego nie przyzna. W
zasadzie każda wpadka i schwytanie kończy się tragicznie. 16 lat życia w pełnym
napięciu i udawanie kogoś kim się wewnętrznie nie jest. Może jednak człowiek
nieświadomie przechodzi jakąś przemianę? Albo po uświadomieniu sobie swojego
miejsca i roli zmienia się sam z własnego wyboru? O tym w książce. Jak również
o przyczynach wycofania się Turowskiego. Jako ciekawostkę podam, że potem był
dyplomatą. Czekał feralnego dnia w Smoleńsku na prezydencki samolot. Książka
godna polecenia. Literatura faktu. Lepsze od fikcji w tym przypadku.
--------------------------
Zygmunt Miłoszewski - Gniew
Wydawnictwo: W.A.B.
Stron: 380
Data wydania: 10 października 2014 r.
Cena okładkowa: 29,99 zł
Ocena: 8
Trzecia część trylogii (jak zapowiedział autor – koniec tego
cyklu) perypetii prokuratora Teodora Szackiego. Po przeczytaniu poprzednich
dwóch części z wypiekami na twarzy z entuzjazmem sięgnąłem po kolejny tom. I
nie zawiodłem się. Powieści Miłoszewskiego wciągają mnie jak kiedyś za młodu
książki przygodowe (Niziurski, Nienacki, Szklarski). Rosnąca chęć powrotu do
świata fikcji tuż po odłożeniu książki na bok. Co będzie dalej? Historie
intrygujące dzięki czemu książkę połyka się maksymalnie w dwa, trzy dni, a
pewnie są tacy co chapnęli za jednym posiedzeniem (biorąc pod uwagę, że dużo
osób czyta w toalecie…). Przy czym trylogia o Szackim nie jest jednowymiarową
opowieścią kryminalną. Obecna jest w każdej części płaszczyzna społeczna.
Pierwsza część (Uwikłanie) to tematyka rozliczenia się z przeszłością, nazwijmy
ją „ubecką” (żenujący film Jacka Bromskiego, który z głównego bohatera zrobił
kobietę – prokurator Szacką, ech…). Kolejne „Ziarno prawdy” to ciężki temat
antysemityzmu (tu z kolei świetny, podobno, film Borysa Lankosza z
Więckiewiczem). „Gniew” z kolei porusza, czasem drastycznie, problem przemocy
domowej w naszym kraju. Mocna rzecz. Sama intryga kryminalna też świeża i
zaskakująca. Miłoszewski w formie. Niebanalne zakończenie cyklu. Miejsce akcji:
tym razem Szackiego rzuciło do Olsztyna (wcześniej kolejno – Warszawa i
Sandomierz). Nie będę streszczał fabuły. Absolutnie warto samemu się zapoznać.
Trzyma formę z poprzednich opowieści. Może nawet jest najlepsza w całej
trylogii?
----------------------------
Sylwia Frołow - Dzierżyński. Miłość i rewolucja
Wydawnictwo: Znak
Stron: 352
Data wydania: październik 2013 r.
Cena okładkowa: 39,99 zł
Ocena: 7
Postać mroczna i legendarna. Twórca czerwonej bezpieki. Kat.
Pomnikowa postać Związku Radzieckiego. Polski szlachcic w służbie światowej
rewolucji. Autorka przybliża postać tej negatywnie zasłużonej dla historii
ludzkości osoby, również od strony czysto prywatnej. Choć u rewolucjonistów nie
ma chyba życia prywatnego. Dzierżyński kochał. Podlegał emocjom niczym bohater
epoki romantyzmu. Stąd podtytuł. Książkę reklamowano jako pierwszą w wolnej
Polsce biografię Krwawego (Żelaznego) Feliksa. Dużo oczywiście faktów z życia
(biografia w końcu). Czyta się nieźle. Sylwia Frołow stara się znaleźć w
przeszłości (psychoanalityczne podejście?) czyli w dzieciństwie źródło
późniejszych działań i motywacji Dzierżyńskiego. Po przeczytaniu książki postać
jawi się jako wielowymiarowa, człowiek z krwi i kości, ale nie ma żadnego
usprawiedliwienia tego co zrobił. I nie będzie. Warto przeczytać. To książka o
człowieku, którego życie skłąda się z paradoksów: morderca zapatrzony w
Chrystusa, rodzinny, troskliwy, pomagający dzieciom. Dla interesujących się
historią pozycja warta polecenia.
-----------------------
Marta Maklakiewicz - Maklak. Oczami córki
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 240
Data wydania: 03 lutego 2015r.
Cena okładkowa: 39,90 zł
Ocena: 1,5 (pół punktu za początek i marketing, wszak
nabrałem się i kupiłem)
Ta książka to jedna wielka pomyłka. Jej tytuł powinien
brzmieć: Córka Maklaka oczami córki Maklaka. Z tytułu wynika, że to ma być
opowieść o ojcu, znanym aktorze Zdzisławie Maklakiewiczu. Na okładce zdjęcie
artysty. Barwna postać. Przyjaciel Himilsbacha (słynny duet). Mistrz epizodu i
drugiego planu. Aktor legenda. Tysiące ról. Co dostajemy za 39,90? Już na
początku dowiadujemy się, że autorka w zasadzie ojca nie znała. Trochę jest na
początku o Maklakiewiczu. Więcej o matce, z którą po rozwodzie została pani
Marta. Trochę o babci. Potem, gdzieś tak od połowy książki, to już narcystyczny
popis. W dodatku chaotyczny. Autorka opisuje swoje problemy z pieskami i ich
odchodami. Opowiada o swoich talentach. Jednego jej brakuje na pewno. Talentu
pisarki. Nie polecam.
-----------------------------
Emil Marat, Michał Wójcik - Made in Poland. Opowiada jeden z
ostatnich żołnierzy KEDYWU Stanisław Likiernik
Ocena:8
Wydawnictwo: Wielka Litera
Stron: 304
Data wydania: 04 czerwca 2014 r.
Cena okładkowa: 39,90 zł
Przyjaciel Romana Bratnego, pierwowzór postaci Kolumba ze
znanej powieści z czasów PRL. Dziś kiedy część ludzi nadaje sobie etykietkę
patrioty, definiując miłość do ojczyzny jako katolicyzm, wyłącznie pozytywny
stosunek do żołnierzy wyklętych i Powstania Warszawskiego, tym samym odbierając
prawo do patriotyzmu odmiennie myślącym – warto sięgnąć po tę książkę. Choć mam
wrażenie, że w tej chwili nie ma już pola do dyskusji. Jest pęknięcie na pół.
Każda strona ma swoje książki, własne, odmienne autorytety, znienawidzone przez
adwersarzy. Nikt już nie słucha i nie stara się zrozumieć argumentów ludzi
odmiennie myślących. Na styku światopoglądów dochodzi do wyładowań, zawsze jest
burza. Natomiast książka? Likiernik: członek dywersyjnej grupy, biorący udział
w ważnych akcjach sabotażowych, wykonujący wyroki śmierci. Mówi twardo i
trzeźwo o tamtych czasach i o czasach powojennych. Bez żadnego sztucznego
nadęcia i patosu. Przekaz jest wtedy, moim zdaniem, dużo mocniejszy. Realny.
Opowiada o swoim krytycznym stosunku do Powstania Warszawskiego i jako jego
uczestnik potrafi ten pogląd uzasadnić. Z okładki: „Jednocześnie broni honoru,
godności i solidarności powstańczej młodzieży. Jego zdaniem rozsądek nie musi
oznaczać tchórzostwa, a chłodna analiza nie musi być podszyta cynizmem.” Jest
to wciągająca opowieść o tamtych dniach snuta przez człowieka bezpośrednio
zaangażowanego na pierwszej linii. Likiernik mówi o swoich trudnych
niejednokrotnie wyborach, które przyszło mu podejmować w ciężkich czasach.
Polecam. Świadectwo czasów. Czyta się bardzo dobrze i szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz