poniedziałek, 25 stycznia 2016

KINO: BIG SHORT








Reżyseria: Adam McKay

Scenariusz: Adam McKay, Charles Randolph

Premiera: 01 stycznia 2016 r. (Polska)

Obsada: Christian Bale, Steve Carell, Ryan Gosling, Brad Pitt
Produkcja: USA 
czas: 2 godz. 10 min.




Ocena: 8



„Big short” to film podejmujący temat kryzysu finansowego wywołanego na rynku kredytów hipotecznych w 2008 r. w USA. Temat na film dokumentalny dla miłośników ekonomii? Jak się okazało nie tylko. Lecz komu powierzyć taki temat? Film o jednym z największych oszustów finansowych nakręcił niedawno Martin Scorsese z niesamowitą rolą DiCaprio. Za temat krachu z 2008 r. wziął się natomiast… facet od komedii: Adam McKay. I zrobił całkiem zgrabny i przy tym nawet oryginalny film. Jak utrzymać widza w fotelu kinowym przez ponad 2 godziny opowiadając o zawiłościach ekonomii? Przede wszystkim zadbać o dobrą obsadę. Brad Pitt, Christian Bale, Steve Carell, Ryan Gosling (kobiet w całym filmie jest jak na lekarstwo). Każdy z wymienionych panów stworzył kreację co najmniej solidną. Pamięta się głownie Bale’a i Carella ale to z uwagi, że jest ich chyba najwięcej na ekranie. Zaskoczeniem jest początek gdy narrator w osobie Ryana Goslinga mówiący najpierw z offu, w pewnym momencie pojawia się na ekranie i zwraca się bezpośrednio do widzów.


Ryan Gosling



Wprowadzony, tym samym, sposób narracji ułatwia tłumaczenie odbiorcom wielu kwestii z dziedziny ekonomii mających znaczenie dla zrozumienia akcji filmu. Kilkukrotne wstawki, gdzie aktorzy nie mówiąc naukowym, akademickim żargonem zwracają się bezpośrednio do publiczności, mają raczej charakter minutowych skeczy. Akcja na chwilę zatrzymuje się, dostajemy podaną definicję i pędzimy za moment dalej. Całość filmu od strony dramatycznej ciągną równolegle prowadzone historie ludzi, którzy na długi czas przed wybuchem kryzysu przewidzieli, niezależnie od siebie, na czym będzie polegał krach. Jest więc jednooki miłośnik ostrej muzyki - dr Michael Burry (w tej roli rewelacyjny aktor, który potrafi przejść na potrzeby filmu niesamowite metamorfozy: Christian Bale). Analizując tabelki w swoim biurze przy dźwiękach Pantery (jest też Metallica i Mastodon) odkrywa, że kredyty hipoteczne staną się zarzewiem totalnego ekonomicznego pożaru. Nikt mu nie chce wierzyć. 





Christian Bale



Jest też z kolei dwóch nowicjuszy, którzy zwietrzyli szansę zarobku na kryzysie. Pomaga im wejść w świat wielkich pieniędzy Ben Rickert, były finansista grany przez Brada Pitta – obecnie amator lewatyw i hodowca nasion. 


Brad Pitt



I w końcu trzeci wątek – dość nerwowy osobnik, bogaty gracz, uczestnik zbiorowych psychoterapii, (Steve Carell), który wie również co się stanie, poinformowany przez postać graną przez Goslinga. Jednakże ma duże opory moralne aby skorzystać na tej okazji i zarobić kolejne miliony. 




Całość okraszona solidnie humorem, lecz nie w stylu durnych komedyjek. Film pokazuje absolutną pazerność i krótkowzroczność bankierów z Wall Street. Obnaża uwikłanie dziennikarzy powiązanych z tym rynkiem, którzy będąc w posiadaniu wiedzy na temat kryzysu, niemal w jego przeddzień wolą milczeć.
Wizualnie film jest oczywiście pozbawiony jakichś niesamowitych efektów specjalnych. Wszak nie w tym rzecz. Akcja toczy się szybko i film pomimo swojej długości nie jest nużący. Dla ludzi, którzy zajmują się ekonomią na co dzień, być może obraz wyda się infantylną historyjką. Dla mnie, zupełnego laika, film przybliżył mechanizm kryzysu z 2008 r. i przy okazji był niezłą rozrywką. 
Nie będę ukrywał, że wolę oglądać filmy z inaczej prowadzoną narracją. Wilk z Wall Street Scorsese czy pamiętny Wall Street (szkoda, że jeszcze Big Short nie ma w podtytule tej ulicy) Olivera Stone'a zrobiły na mnie większe wrażenie. Generalnie ciekawy sposób pokazania zawiłych meandrów wielkiej ekonomii i da się obejrzeć, jednakże wolę dużo bardziej gdy opowiadana historia skupia się na pojedynczym człowieku. Wolę taką psychologiczną wiwisekcję w skali mikro niż rozmyte emocjonalnie tabelki i wykresy oraz bohatera zbiorowego. Powiem teraz niczym Tewje mleczarz: jednak z drugiej strony nie można nadmiernie krytykować i zniechęcać do tego skądinąd dobrego obrazu. Nie jest tak, że film oglądamy zupełnie bez emocji. Po łebkach ale jakaś psychologia postaci istnieje. Nie są to roboty wypowiadające swoje kwestie. Staram się teraz wyjść poza swoje subiektywne spojrzenie. Film ma dużą wartość poznawczą. Dobre epizody. Sporą dawkę humoru. 

Polecam.
(bolał mnie ząb jak diabli, ale dałem radę do końca, więc musi być dobry…).

Trailer (polskie napisy):



 

Plakat




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz